TOWARZYSTWO  ŚWIĘTEGO  MARKA  W  SYCOWIE

Krzysztof Bondas

Powstańcze siły zbrojne.

 

Od czerwca 1863 r. obowiązywał powszechny pobór do wojska. Rząd Narodowy wydał ustawę mówiącą, że każdy obywatel polski od 18 do 41 lat winien służbę wojskową krajowi. Pobór do wojska miał się odbywać na podstawie kwalifikacji przez Komisje Wojskowe, a te bazować miały na spisach i wykazach sporządzanych przez naczelników cywilnych w powiatach[1]. Za sprawą Langiewicza żołnierzom zaczęto wypłacać żołd, który w warunkach partyzanckich nie mógł być regularny. Zgodnie z przepisem oficer wyprawiany do oddziału dostawał na rękę 50 rb., podoficer 20-25 rb., żołnierz 10-15 rb.; żonom wojskowych pozostawionym bez środków do życia wypłacano 25 rb. miesięcznej zapomogi i 10 rb. dodatku na każde nieletnie dziecko[2]. W schyłkowym okresie powstania gen. Hauke-Bosak przewidywał żołd w następującej wysokości: szeregowiec 10 gr. dziennie, podoficer 20 gr., podporucznik, porucznik i kapitan 2 złp. Prócz tego naczelnicy dywizji na nadzwyczajne wydatki pobierać mieli miesięcznie 600 złp., a naczelnicy korpusu 1000 złp. Żołd miał być wypłacany co 10 dni[3].

Charakter wojny partyzanckiej wykształcił nowy typ żołnierza ochotnika, poddającego się dobrowolnie wszelkim rygorom i ryzyku wojennemu. W skład armii wchodzili przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, wszystkich zaborów, a także różnych narodowości i religii. Na podstawie sondaży statystycznych prowadzonych przez władze carskie, możemy uzyskać częściową wiedzę na temat struktury społecznej osób represjonowanych za udział w powstaniu. Według nich, procent szlachty waha się od kilkunastu w guberniach warszawskiej i radomskiej, do 40-50 w grodzieńskiej i wileńskiej oraz do 74 w witebskiej. Procent mieszczan przekracza 40 w guberniach warszawskiej i radomskiej, a spada do kilku na wschód od Bugu. Najwyższy odsetek chłopów ok. 50% był w guberni lubelskiej, 42% radomskiej, 37% warszawskiej i 36% grodzieńskiej[4].

Szczególną grupą stanowili księża, którzy wspierali powstanie, biorąc udział w jego organizacji na różnych szczeblach. Prawie każdy oddział miał swego kapelana, wielu z nich poniosło śmierć w bitwie, nawet jeśli sam ich udział z bronią w ręku nie był powszechny. Blisko 30 księży rozstrzelano lub powieszono, kilkuset zesłano na katorgę, a podczas pokazowych procesów eksponowano ich i stosowano wobec nich znacznie surowsze kary[5]. Rola kapłanów nie ograniczała się jedynie do posług religijnych, byli oni często wychowawcami żołnierzy, którzy przez Słowo Boże uczyli miłości do ojczyzny i posłuszeństwa wobec dowódców[6].

Również kobiety porwane zostały entuzjazmem narodowym. Przedstawicielki wszystkich stanów – od hrabin aż do szwaczek i pokojówek – naciskały na męską młodzież do angażowania się w walce. Same zaś starały się działać w zakresie opieki społecznej nad rodzinami walczących, poległych i uwięzionych, pracowały także jako kurierki i łączniczki[7].

Powstanie styczniowe stworzyło dwa rodzaje wojsk: siły zbrojne lądowe i marynarkę wojenną. Wojska lądowe stanowiły gros sił powstańczych i dzieliły się na piechotę, jazdę, artylerię i służby (audytoriat, sanitariat, duszpasterstwo, intendentura). Podstawowym rodzajem broni była piechota i na niej spoczywał główny ciężar walki. Dzieliła się ona na strzelców uzbrojonych w broń palną i kosynierów wyposażonych w kosy osadzone na sztorc, piki lub inne narzędzia kłujące[8]. Wśród samych strzelców rozróżniano oddziały uzbrojone w broń gładkolufową (tzw. tyraliery), w broń gwintowaną (tzw. karabinierzy) i w myśliwską (tzw. ptasznicy)[9]. Zgodnie z przepisami uzbrojenie miało wyglądać następująco: oficerowie – szable i rewolwery, podoficerowie i żołnierze kompanii strzeleckich – sztućce z bagnetami, podoficerowie i żołnierze kompanii kosynierskich – kosy i siekiery, podoficerowie jazdy – szable i rewolwery, żołnierze 1-szego szeregu jazdy – lance, szable i pistolety, żołnierze 2-ego szeregu jazdy – lance szable i karabinki, dobosze – pistolety, trębacze – szable i pistolety. Oprócz tego przydzielano na kompanię strzelców 16 siekier, 8 szpadli, 8 oskardów; na kompanię kosynierów 8 szpadli i 8 oskardów; na szwadron jazdy 16 toporków, 16 sierpów, 8 szpadli i 4 oskardy[10].

W szkoleniu piechoty dużo uwagi poświęcano walce w tyralierze oraz na białą broń, a zważywszy na fakt, że ogromny procent żołnierzy-ochotników dopiero w obozie zetknął się z bronią palną, wiele czasu pochłaniała nauka obchodzenia się z nią, a przede wszystkim nauka celności ognia, co przy chronicznych niedoborach amunicji miało kapitalne znaczenie. Ćwiczono wszystkie elementy taktycznego współdziałania kompanii kosynierskich ze strzeleckimi, dużo miejsca poświęcano służbie obozowej, zwiadowczej i ubezpieczeniom w marszu[11].

Drugi podstawowy rodzaj broni w powstaniu stanowiła jazda, która w tym czasie przedstawiała znacznie mniejsze wartości bojowe niż piechota. Po pierwszych próbach operowania dużymi zgrupowaniami konnicy zdecydowano rozwiązać je i rozdzielić poszczególne szwadrony do pełnienia służby wywiadowczej przy większych partiach powstańczych. Jazda jako służba pomocnicza piechoty pełniła bardzo ważną rolę jako zwiad konny, służba kurierska, posterunki obserwacyjne oraz konna żandarmeria narodowa. Podczas szkolenia duży nacisk kładziono na formowanie szyku, operowanie lancą i szablą, a także na służbę ubezpieczeniową i zwiadowczą[12]. Uzbrojenie było niejednolite, a oddziały posiadające karabinki tworzyły tzw. strzelców konnych[13]. Przykładem umiejętności bojowych konnicy była niewątpliwie bitwa pod Salichą[14], gdzie pułkiem jazdy dowodził E. Różycki.

Artyleria w powstaniu po stronie polskiej występowała bardzo rzadko, z uwagi na trudności w nabyciu tego rodzaju broni oraz jej obsłudze, a także w związku ze specyfiką prowadzonych działań. Tym rodzajem broni dysponował jedynie oddział Langiewicza, natomiast powstańcy używali rac, które łatwiej można było sprowadzić zza granicy lub samemu wyprodukować. Sukces poprzez ostrzelanie tą bronią przyniósł Krysińskiemu w bitwie pod Malinówką[15]. Ponadto przy wszystkich większych partiach znajdowały się oddziały saperskie, których zadaniem była budowa umocnień polowych, niszczenie dróg, mostów, grobli, psucie linii telegraficznych i kolejowych[16]. Oddziały techniczne pionierów zwykle składały się z 20-40 ludzi mających przy sobie siekiery, oskardy, piły, łopaty itp., a oprócz tego karabiny[17].

Istotną rolę w powstaniu miała odegrać marynarka wojenna, której zadaniem miał być transport broni i ochotników, a także walka z żeglugą rosyjską na Morzu Czarnym[18]. Niestety wiosenna wyprawa T. Łapińskiego na statku „Ward Jackson” na Litwę[19] oraz jesienna W. Zbyszewskiego na statku „Kościuszko” na Morze Czarne[20] zakończyły się fiaskiem, a powstańcze plany morskie umarły.

 



[1] Ustawa o poborze do wojska z dn. 16.06.1863 r. w: S. Kieniewicz, S. Miller, Dokumenty Wydziału Wojny Rządu Narodowego 1863-1864, Wrocław – Warszawa Kraków – Gdańsk, 1973, s. 53-54.

[2] S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983, s. 571.

[3] E. Maliszewski, Organizacja Powstania Styczniowego, Warszawa 1919, s. 106-107.

[4] Według sondażu odnoszącego się do litewsko-białoruskich guberni tylko 38% represjonowanej szlachty przypada na środowisko ziemiańskie, 46% to urzędnicy, oficjaliści i młodzież akademicka, wreszcie 16% to szlachta zaściankowa i służba. Z drugiej strony zaledwie 25% spośród chłopów to chłopi gospodarze, 30% to parobcy i inni bezrolni, 33% rzemieślnicy, wyrobnicy i służba. Ponadto 12% stanowiły osoby zatrudnione w służbie prywatnej lub państwowej. S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe..., s. 556-557.

[5] Tamże, s. 551-553; Władze Centralnego Komitetu oczekiwały od duchowieństwa energicznego działania o charakterze materialnym, duchowym, a także organizacyjnego wsparcia ruchu oraz czynnego udziału w charakterze kapelanów oddziałów powstańczych. Na Podlasiu duchownym wyznaczano role kierownicze przy atakach na rosyjskie jednostki. Gdy powstanie na dobre wybuchło, wielu kapłanów już odbywało kary, ponieważ Rosjanie wpadli na ślad powstańczej konspiracji. Mimo aresztowań i surowych kar w oddziałach powstańczych przebywali kapłani diecezjalni i zakonni. Jeśli chodzi o zakony, to najliczniej do powstania wstępowali dominikanie oraz franciszkanie, np. w Lubelskim i na Podlasiu przewinęło się przez oddziały powstańcze w latach 1863-64 trzydziestu pięciu przedstawicieli duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego. Kilku z nich zginęło, inni złapani przez Rosjan zostali surowo ukarani zsyłką na Syberię lub do Rosji europejskiej, a także uwięzieniem w twierdzach i wysokimi grzywnami. Niektórzy musieli uciekać do zaboru austriackiego. Na wygnanie poszedł arcybiskup warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński oraz biskup podlaski Beniamin Szymański. Przy okazji zlikwidowano diecezję podlaską, przyłączając ją do lubelskiej. Czterech Podlaskich kapłanów zostało straconych przez Rosjan. Byli to księża: Agrypin Konarski, Wawrzyniec Lewandowski, Maksym Tarejwa i słynny bohater, ostatni powstaniec ks. Stanisław Brzózka. Przez więzienia przeszło 739 kapłanów z całej Polski, na Syberię i w głąb Rosji wysłano 336 księży, zlikwidowano prawie wszystkie zakony. H. Krukowski, Kapłani w Powstaniu Styczniowym (cz. II), w: Tygodnik Katolicki Niedziela, nr 13/2003.

[6] E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża polskiego 1795-1939, Warszawa 1984, s. 365-366.

[7] S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe...; Przykładem patriotycznej postawy może być osoba Anny Henryki Pustowójtówny (1843-1881), która na wieść o wybuchu powstania wyruszyła z ks. kapelanem i grupą młodzieży w kierunku Lwowa, a w kilka dni później przez tzw. kordon w lasy świętokrzyskie. W Staszowie gen. M. Langiewicz mianował ją adiutantem nieustraszonego płk. Czachowskiego. 24 lutego 1863 r. w bardzo krwawej bitwie pod Małogoszczą, a następnie pod Grochowiskami, Pustowójtówna wykazała się nadzwyczajną odwagą w boju i bezprzykładnym poświęceniem w ratowaniu rannych powstańców. W ogniu armat i broni strzeleckiej, jak błyskawica przelatywała wśród walczących, przekazując rozkazy gen. Langiewicza. W oddziałach powstańczych nazywano ją "Michałkiem", a złośliwcy przezywali "Pustym Wojtkiem". W sztabie wodza miała pseudonim "Michał Smok". Do legendy przeszły jej zasługi w usuwaniu zawiści i pseudoambicji poszczególnych dowódców. Potrafiła m. in. przekonać płk. A. Jeziorańskiego do podporządkowania się gen. Langiewiczowi jako naczelnemu wodzowi i naczelnikowi województw sandomierskiego i krakowskiego, a następnie jako dyktatorowi powstania. Koło Pieskowej Skały, gdy w zamku grała na fortepianie "Warszawiankę" płonęły serca oficerów . Wielu marzyło o pozyskaniu jej ręki, jednak ta miała inną, jedną miłość - udręczoną ojczyznę. Po aresztowaniu gen. Langiewicza przez patrol austriacki w czasie przeprawy dyktatora do Krakowa na tajną naradę, Pustowójtówna czyniła wszystko, aby uratować wodza dla walczącego narodu. Przykładem może być próba zorganizowania ucieczki generała z aresztu w Tarnowie, A. Kowzan, Anna Henryka Pustowójtówna (1843-1881, ) http://parafiapruszcz.x.pl/swieci/zyciorysy/Pustowoj.htm; Więcej w: F. Gawroński, Henryka Pustowójtówna : sylwetka biograficzna 1838-1881,  Lwów 1911.

[8] E E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża polskiego 1795-1939, Warszawa 1984, s. 360-361.

[9] J. Wimmer, Historia piechoty polskiej do roku 1864,  Warszawa 1978,  s. 568.

[10] Instrukcja dla formowania powiatami wojska polskiego z dn. 16.06.1863 r., w. A. Giller, Historia Powstania Narodu Polskiego w 1861-1864, t. II, Paryż 1868, s. 403-408.

[11] E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża..., s. 361-362.

[12] Tamże, s. 363-364.

[13] W schyłkowym okresie powstania na mocy rozkazu gen. Bosaka nakazano naczelnikom odebranie wszystkich karabinków znajdujących się w jeździe, pozostawiając tylko 4 na pluton. Odebrane karabinki miały trafić do batalionów kosynierskich. Jazda zgodnie z zasadami „powinna albo lecieć naprzód, rąbać i kłuć, albo zmykać... w obydwóch razach karabinki niepotrzebne. Kawaleria mając karabinki bawiła się w tyralierkę tracąc korzystne chwile do ataku. Naprzód iść prawie nie umie dlatego iż miała karabinki, które jako niedoświadczona stawiała wyżej nad pałasz i lancę.”, Rozkaz gen. Bosaka o przezbrojeniu i zmianie taktyki kawalerii z dn. 18.02.1864 r. w: W. Djakow, s. Kieniewicz, Dokumenty terenowych władz wojskowych Powstania Styczniowego 1863-1864, Wrocław – Warszawa – Kraków - Gdańsk 1976, s. 265.

[14] 26.05.1863 r. po starciu pod Laszkami ruszył Różycki w kierunku Jampola. W drodze, gdy znajdował się w Salisze Małej dostrzeżono pościg moskiewski w sile 3 rot piechoty i 120 kozaków (łącznie 720 ludzi). Cały oddział Różyckiego składał się z 5 szwadronów, z których tylko 1-szy i 2-gi były ostatecznie uformowane. Siły polskie liczyły 284 ludzi wraz z oficerami, jednakże każdy szwadron miał chore konie i żołnierzy, więc w chwili walki na koniach było tylko 260 osób. Uzbrojenie oddziału było słabe i składało się z lanc, kilkunastu pałaszy, kilkudziesięciu pistoletów, dubeltówek i pojedynek. Na rozkaz Różyckiego cała konnica w regularnych szwadronach, trzymając się szeregu, ruszyła całym pędem w kierunku uformowanych oddziałów moskiewskich. Ogień tyralierów nie zdołał powstrzymać pędzącej jazdy wołyńskiej. Kozacy uciekli do lasu, tyralierzy zostali stratowani końmi, a czworobok zupełnie rozbity. Straty nieprzyjaciela to ok. 200 zabitych i rannych żołnierzy oraz 3 oficerów w tym kpt. Łomonosow. Powstańcy stracili 12 zabitych i 21 rannych. S. Zieliński, Bitwy i potyczki 1863-1864, Rapperswil 1913, s. 344-345.

[15] W nocy z 19.11 na 20.11.1863 r. cofając się z Rudki w kierunku Łowczy oddziały Krysińskiego i Kozłowskiego zostały otoczone przez wojska moskiewskie. Po za jazdą Polacy posiadali przyrząd do miotania rac, które nieustannie mieszały szyki ułanów rosyjskich. Rakietnica używana przez wiele godzin miotała ładunki wydające dziwny świst i szum, ponadto pękające granaty i sypiące się wokół nich iskry doprowadziły do przełamania szeregów moskiewskich. W wyniku bitwy straty Rosjan wyniosły ok. 300 zabitych i rannych, Polaków ok. 130 zabitych i rannych. Tamże s. 111-113.

[16] E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża...

[17] Użyteczność tych jednostek była niezbędna podczas przepraw przez rzeki, bagna, a także przy urządzaniu biwaków i oszańcowań polowych lub leśnych. E. Maliszewski, Organizacja Powstania…, s. 90-91.

[18] E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża... s. 366.

[19] Z upoważnienia Rządu Narodowego zorganizowano wyprawę na Żmudź, której celem było dostarczenie amunicji i broni. Zebrano kilkudziesięciu ochotników wśród których było 22 Francuzów, 16 Włochów, 3 Anglików, 3 Niemców, 2 Szwajcarów, 2 Belgów, 2 Węgrów, 1 Holender, 1 Kroat i 2 moskali w tym kilkunast oficerów. Zakupili oni 1000 karabinów, 750 pałaszy kawaleryjskich, 200 lanc, 2 miliony kapiszonów, 3 działa gwintowane i wynajęli angielski statek parowy, który zobowiązał się dostawić wyprawę do wybrzeży kurlandzkich. Niestety splot wielu niefortunnych zdarzeń spowodował całkowite fiasko operacji. Z. Zieliński, Bitwy i Potyczki..., s. 298-299.

[20] R. Traugutt chcąc ratować powstanie planował utworzenie korsarki polskiej na Morzu Czarnym. Do operacji zakupiono dwa okręty „Kosciuszko” i „Kiliński”, którymi dowodzić mieli oficerowie marynarki Magnan i Zbyszewski. Niestety akcja nie powiodła się zupełnie gdyż obydwa statki cały czas bacznie były strzeżone przez wrogich szpiegów. J. Grabiec, Powstanie Styczniowe 1863-1864, Warszawa-Kraków 1921, s. 233.