Wycieczka autokarowa do Wielunia w 73. rocznicę wybuchu II wojny światowej
„Jeśli walczymy – możemy przegrać. Jeśli nie walczymy – jesteśmy przegrani.”
„Polski żołnierz zdał egzamin.”
prof. Tadeusz Olejnik
1 września 2012 roku
Dzień pierwszy – sobota
Wstęp
Dzień 1 września jest dla każdego Polaka dniem szczególnym. W tym roku minęła 73. rocznica brutalnej napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę. Data wybuchu drugiej wojny światowej znana niby każdemu, gorzej z pamięcią o ludziach, którzy brali w niej udział.
Relacje
W dniach 1i 2 września 2012 roku Stowarzyszenie Wiedzy o Księstwie Oleśnickim z Długołęki zorganizowało wycieczkę autokarową do Wielunia w 73. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Chętnie się zgodziłam w niej uczestniczyć, bo cel wycieczki bardzo mi odpowiadał, a przy tym nadarzyła się okazja poznania miasta i okolic, w których jeszcze nie byłam.
Wczesnym rankiem spod kościoła ewangelickiego w Sycowie ruszyliśmy w drogę do Wielunia.W ten sposób znalazłam się, wraz z pp. Małgorzatą i Stanisławem Kozłowskimi, Aleksandrą Zielnicą, Bogusławą Kornatko i Renatą Wojciechowską z Towarzystwa Św. Marka na pokładzie autokaru, w którym powitał nas serdecznie pan Zdzisław Nowakowski – vice prezes Stowarzyszenia z Długołęki i jednocześnie przewodnik wycieczki.
Zgodnie z harmonogramem - pierwszy postój w Krajance. To tu 1 września 39 r.rozegrała się bitwa nazywana też Bitwą w Nalepie. Wzięliśmy udział w uroczystości zorganizowanej przez tutejsze władze i okolicznych mieszkańców. Wysłuchaliśmy wykładu prof. Tadeusza Olejnika i po kazaniu kapelana udaliśmy się w dalszą podróż, gdyż naszym celem głównym był Wieluń.
W planie wycieczki zwiedzanie miasta. Ruszamy z przewodnikiem do miejsc, gdzie 1września 1939 roku niemieckie bombowce wyrządziły największe straty. Zatrzymaliśmy się przy Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia – Pani Ziemi Wieluńskiej. Ponieważ był z nami urodzony w Wieluniu pan dr Janusz Witt, zaczął opowiadać o losach wieluńskich Żydów, których Niemcy bestialsko spędzili pod ten kościół. Jedynie kobiety z dziećmi mogły znaleźć schronienie pod dachem świątyni. Społeczność ta, z winy niemieckich zbrodniarzy, podzieliła tragiczny los Żydów z innych regionów – masowo mordowana i eksterminowana w obozach koncentracyjnych, zwłaszcza w obozie nad Nerem. Wieluń, polska Guernica, jest symbolem i dowodem niemieckich zbrodni ludobójstwa także na narodzie polskim, który jako pierwszy stawił czoła niemieckiej agresji, a wskutek wojny - stanął na granicy biologicznego wyniszczenia. Po tych smutnych wspomnieniach wstąpiliśmy do sanktuarium. Pomodliliśmy się przed cudownym obrazem Matki Bożej Pocieszenia, której koronowanie miało miejsce 5 września 1971 roku. W czasie spaceru po mieście z przewodnikiem, pan Zdzisław Nowakowski z wielkim znawstwem tematu dzielił się własnymi wspomnieniami z okresu wojny. Wspominał tych, co tu zginęli i tych, którzy przeżyli. To dzięki nim udało się odtworzyć dramatyczny początek napaści militarnej zachodnich sąsiadów na bezbronnych mieszkańców Wielunia.
Po obiedzie udaliśmy się do Muzeum Ziemi Wieluńskiej. Tam w nowoczesnej, bo medialnej formie, zaprezentowano nam ogrom zniszczeń i ludzkich tragedii. A wszystko to pieczołowicie udokumentowanej i interesująco zaprezentowane, np. można było obejrzeć film zrobiony z kabiny niemieckiego samolotu, dokumentującego efekty bomb zrzucanych na śpiące miasto bomb. A potem widok z góry, ukazujący obraz zniszczeń. Wielkie wrażenie! Nie sposób zapomnieć fotografii zabitej czteroletniej dziewczynki i podpis: Zginęła 1 września 1939 r.
W tym samym czasie, gdy zwiedzaliśmy opisywaną wystawę, w sali konferencyjnej rozpoczęła się sesja rocznicowa poświęcona obchodom 73. rocznicy rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Miejscowe władze podejmowały delegacje z miast partnerskich: Drezna i Srebrenicy, które także szczególnie zostały zniszczone w czasie tej okrutnej wojny. Przemówienia delegacji były na bieżąco tłumaczone i na telebimie ukazywane filmy ze spotkań, które każdego roku odbywają się w wymienionych wcześniej miastach.
Po krótkim relaksie ruszamy na Mszę Św. O godz. 17.00. w odrestaurowanych fundamentach, jedynych śladach wysadzonej przez Niemców wieluńskiej fary, rozpoczęło się nabożeństwo, które celebrował, wraz z kazaniem, Metropolita Częstochowski - arcybiskup Wacław Depo. Ta wspaniała podniosła uroczystość kończy bogaty i dobrze zaplanowany oficjalny program dnia.
Zmęczeni i pełni wrażeń, wracamy do Bursy na kolację. A po niej dodatkowo wieczorek zapoznawczy. Przy lampce wina wycieczkowicze opowiadali swoje wojenne i powojenne losy młodszym. Śpiewaliśmy stare zapomniane patriotyczne pieśni i rozmawialiśmy o bieżących sprawach. A wszystkich nas biesiadników złączyło zamiłowanie do historii i troska o konieczność jej dokumentacji dla potomnych.
2 września 2012 roku
Drugi dzień, niedziela
W harmonogramie wycieczki ciąg dalszy poznawania ziemi wieluńskiej, a zwłaszcza tych miejsc, które w większym lub mniejszym stopniu odegrały ważną rolę w obronie ojczystej ziemi owego pamiętnego września. Przed nami Borowiec, Wielgie, Szynkielów, Konopnica, Stolec, Broszki, Złoczew.
B o r o w i e c. Cmentarz. Nad grobami poległych krótki wykład pana Zdzisława Nowakowskiego o poległych tu żołnierzach.
W i e l g i e. Tu naszym oczom ukazał się piękny kompleks pałacowy wraz ogrodem i parkiem. Dzięki uprzejmości właścicieli państwa Marioli i Ryszarda Poznerów zostajemy zaproszeni na dziedziniec i słuchamy historii o losach tego obiektu, jego pierwotnej świetności i dewastacji przez wojny oraz losy powojenne, gdy mieściło się tu państwowe gospodarstwo rolne tzw. PG-er. Podziwialiśmy stylowe wnętrza holu i komnat, a następnie zwiedziliśmy park. Był piękny słoneczny dzień, więc spacerowaliśmy po zadbanym parku i z zachwytem spoglądaliśmy na stare drzewa, niewątpliwie pamiętające swych założycieli.
S z y n k i e l ó w. Zatrzymaliśmy się nieco dłużej przy tamtejszym kościele p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Tu najwięcej do opowiedzenia nam miała pani Bożena Rabikowska, gdyż jest to jej rodzinna wieś i zna tu wszystkich z imienia i nazwiska. Przy kościele zatrzymujemy się, aby wysłuchać jej opowieści o mieszkańcach tej wsi, którzy polegli w obronie ojczyzny. Na jednej tablicy są nazwiska poległych w czasie pierwszej wojny światowej i bitwy warszawskiej, a na drugiej są wymienione ofiary drugiej wojny światowej. A wszystko to sprawdzone i udokumentowane przez panią Bożenę.
K o n o p n i c a. Odwiedziliśmy tamtejszy cmentarz. Tu kolejne groby ofiar drugiej wojny światowej. Dowiedzieliśmy się, że są to żołnierze 72 pułku piechoty, którzy polegli w obronie linii Warta. Zapalamy znicze i ruszamy w dalszą drogę.
S t o l e c. Dziwna to nazwa, ale pan Zdzisław Nowakowski zapewnia nas, że ta stara nazwa być może pochodzi od terminologii budowlanej lub od urzędu, czyli tego, który siedzi na stołku. Stojąca na wzgórzu neogotycka świątynia robi wrażenie. Wiejska katedra! Nieopodal kościoła cmentarz. Udajemy się tam, aby odwiedzić groby poległych. Uwagę naszą przykuwa piękny grobowiec. Pan Zdzisław opowiedział nam niesamowitą historii: Gdy pan tych włości był na wojnie, jego córka czekała co dnia u wrót na jego powrót. Gdy rannego dziedzica wieziono do domu, zmarł, niestety, u wrót swego obejścia. Na ten widok córce pękło serce i razem z ojcem została pochowana w tym przepięknym grobowcu. Wzruszająca opowieść!
Z ł o c z e w. Ostatnim przystankiem na wieluńskiej ziemi jest Złoczew. Tej wrześniowej niedzieli miasteczko to obchodzi swoje Dni Złoczewa. Przy tamtejszym kompleksie pałacowym wielki piknik. Stragany były pełne jadła i pamiątek lokalnych rzemieślników. Nas zatrzymały wyroby cukiernicze i stragany z miodem, oferowane przez lokalnych bartników. Można było kupić chleby, wyroby wędliniarskie i potrawy na gorąco, ale nam było spieszno do zwiedzenia zabytkowego tu klasztoru kamedułów. Przewodnik wprowadził nas do kościoła. Widać tam rozpoczęte prace remontowe pod nadzorem konserwatora zabytków. Piękna architektura zachwyciła nas swoją symetrią.
Powrót
Tę wyprawę do Wielunia zaliczam do najciekawszej lekcji historii w moim życiu. Pierwszy raz miałam możliwość wspólnego spędzania czasu z regionalistami i pasjonatami historii. Jestem wdzięczna tym, od których tak wiele się nauczyłam. Był to czas zadumy nad losami ojczyzny i refleksja nad bezsensem wojny. Nie pamiętam skąd jest zaczerpnięta ta złota myśl, ale wciąż kołacze mi się po głowie: „Jeśli nie będziecie używać oczu waszych po to, aby widzieć, to będziecie używać ich, aby płakać.”
Raz jeszcze dziękuję organizatorom wycieczki, p. Zdzisławowi Nowakowskiemu , p. Tomaszowi Karniewiczowi, bo dzięki nim mogłam poznać piękną i bogatą w historie ziemię wieluńską.
Wdzięczna
Elżbieta Hołubecka